Wartość kota...

Wartość kota...
Koty są bardzo wartościowe, nawet nie zdajemy sobię sprawy jak bardzo...
                                                     Moje koty:)
   Na wstępie powinnam przeprosić, że tak długo czekaliście na kolejny post. Więcej swojego czasu poświęciłam "kreatywnym przenośniom", o których dowiedzieliście się więcej w poprzednim poście.
   W dzisiejszym wpisie chciałabym przedstawić wam bliżej moje koty. Pewnie już je znacie, gdyż pokazywałam je w kilku minionych postach, ale po jednym zdjęciu nie ocenia się człowieka... to znaczy kota! Za jakość zdjęć od razu przepraszam, ponieważ nie jestem świetnym fotografem, a poza tym zdjęcia są robione starą komórką, więc... to wszystko wyjaśnia!
   Mój kocur- Ignacy jest ze mną od 2010 roku, czyli na tą chwilę od pięciu lat, a kiedy do nas przyjechał miał już 2 lata. Zliczając to wszystko jest już w wieku siedmiu lat. Ignaś ma piękne ubarwienie... taaa, wszyscy nazywają go krówką. Jego piękne zielone oczy są po prosu kocimiętką na wszystkich przechodniów, którzy marzą, by go pogłaskać. Ignasiątko jest
przyjaznym kotem, dlatego daje się głaskać nawet obcym ludziom.
Prawie codziennie bije się z innymi kotami o swoje terytorium (najbardziej z Rysiem, czyli partnerem kotki należącej do Oli).
Ignacy jest dostojny, nie pozwala sobie na niektóre zachowania. Poza tym trochę egoistyczny (jak na władcę domu przystało), dumny i ogólnie kochany. Wszystkie wady zakrywa słodkość jego pyszczka, któremu, przyznajcie sami, trudno jest się oprzeć!

   Ignaś nie ukrywając jest gruby i puszysty, dużo je, a właściwie kocha jeść. Jego marzeniem jest szynka drobiowa, na widok której źrenice w jego oczach rosną do niewyobrażalnych rozmiarów!
   Ignacy jakoś nieszczególnie dogaduje się z Małą, bardziej są wrogami, niż przyjaciółmi, ale ja w pewnym sensie go rozumiem, w końcu sama mam młodszego 
brata. Ignaś zazdrości Małej zwinności, szybkości, ale przede wszystkim tego, że jest... mała. On też taki chciałby być, a chcąc to udowodnić próbuje wejść do pudełek rozmiaru piórnika.
Najlepszym miejscem do spania według niego jest szafa i fotel, jak możecie zauważyć na większości zdjęć. Śpi jakieś 17 godzin na dobę, resztę je i mędzi. Jest dachowcem, dlatego wypuszczamy go na podwórko.
 Ignaś, tak jak chyba każdy kot nienawidzi chodzić do weterynarza. Ślini się i wypluwa wszystko co dostał do buzi. W domu jest wyjątkowo grzeczny, już od dawna niczego nie pobroił.
   Tak, więc o Ignacym to by było na tyle, bo nie wiem, co jeszcze
mogłabym o nim napisać! Najważniejsze jest to, iż kocha jeść, kocha spać, nie cierpi swojej przyszywanej siostry i jest bardzo, bardzo, bardzo uroczy! Uroczy i... gruby lub puszysty, jak kto woli:) W mojej rodzinie wszyscy kochają Ignasia!



Kotka o imieniu "Mała" przybłąkała się do nas dwa lata temu wraz ze swoją siostrą (?). Malusi od zawsze była o wiele mniejsza od swoich rówieśniczek, skąd wzięło się jej imię. Kotka strachliwa, którą szybko można spłoszyć. Nie daje się głaskać nawet niektórym z mojej rodziny, a właściwie łasi się tylko do mnie i do mojej mamy. Pośród jej czarnego futerka, zlewającego się z wszystkim dokoła wyróżniają się tylko niesamowite, żółte (tak, żółte) oczy.
Malusia jest wyjątkowym kotem i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie życia bez niej. Kotka jest delikatna, dziewczęca, piękna, urocza i kochana. Nigdy nie robi problemu. Lubi się wspinać po drzewach. Jej zwinność i szybkość prześcigają ludzkie oko, jest nieuchwytna.
Od samego początku była nie ufna, przez długi czas nie chciała się złapać. Nie umieliśmy ją ośmielić, żeby weszła do domu, jedynym sposobem była szynka! Mała została już u nas. Zawsze śpi w moim pokoju, nawet teraz!Leży właśnie przy mnie zwinięta w kulkę:)
Kotka zawsze ładnie pachnie i wygląda- prawdziwa dama! Bardzo często odrabia ze mną zadania domowe, zrzucając przy tym wszystko, co mam na biurku.
   Bardzo lubi chodzić po moim parapecie.
Chyba to wszystko, co miałam do napisania. Pokażę wam jeszcze kilka zdjęć z udziałem tych dwóch kotów razem. A oto one;

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz