Po mojej ostatniej wizycie w schronisku postanowiłam napisać ten post. Moją uwagę zwróciło na początku to, iż miejsce, do którego przyjechałam to kompletna ruina. Od razu zadałam sobie pytanie "jak więc tutaj mają żyć zwierzęta"! Dosłownie n
a parceli, na której "miało" stać schronisko ja widziałam tylko kilka cegieł! Koty spały w małej przyczepie, która ledwo stała, psy miały kojce z zardzewiałych drutów, ale najbardziej żal mi było tych chorych kociąt, pomimo swojej choroby wyglądały na szczęśliwe...

Mój Ignacy też mało co trafiłby do schroniska na szczęście tak się nie stało, to jest na prawdę bardzo miłe uczucie, gdy uratujesz kogoś od strasznego losu, spróbuj! Możesz uratować życie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz